Białoruś puka do drzwi

Białoruś puka do drzwi

Robert MazurekWiem, że ledwo był finał. A wtedy, gdy te przepisy przyjmowali, to tors Balotellego i niemieckie łzy były najważniejszymi polskimi tematami, a nie jakieś tam prace Sejmu. Wiem też, że sam pisałem o tym ledwie dwa tygodnie temu, ale choćbym miał nudzić państwa co tydzień, nie ustanę.

Robert Mazurek

Kilka dni temu Sejm przegłosował ustawę o zgromadzeniach publicznych, dzięki której władza znajdzie sto sposobów, by zakazać demonstracji albo surowo ukarać jej organizatorów. Pomysłodawcą tego drakońskiego prawa był nie kto inny jak uwielbiany, w powszechnym mniemaniu może nieco safandułowaty, ale poczciwy jak Miś Uszatek, sam Bronisław Komorowski. Swoją drogą prezydent wyjątkowo skutecznie poszerza zakres swoich wpływów, ale nad tym jakoś nikt zastanawiać się nie chce, a szkoda.

Wiem też, że nie ma szansy, by któryś z rządowych dziennikarzy go kiedyś z tego przepytał, tak samo jak nikt nie przepyta tych 196 posłów Platformy Obywatelskiej i 26 ludowców, dlaczego chcą nam, obywatelom, założyć kaganiec…

 

Tekst jest fragmentem artykułu. Całość dostępna na stronie Rp.pl