„Państwo ma określone granice, granice swojego fiskalnego potencjału”
Joseph Schumpeter
……
W ostatnich miesiącach jednym z głównych tematów dyskursu publicznego w Polsce jest kwestia narastającego długu publicznego. Zainicjowana przez Stowarzyszenie KoLiber akcja „Polska bez długu”, słynny „zegar Balcerowicza” uruchomiony w centrum Warszawy, wystąpienia prof. Rybińskiego czy doktora Gwiazdowskiego nt. fatalnego stanu finansów publicznych w Polsce coraz lepiej przebijają się do świadomości przeciętnego obywatela o czym świadczyć może ponad 30000 zapytań miesięcznie dotyczących „długu publicznego” jakie dostaje „wujek Google”. I choć to niezbyt imponujący wynik biorąc bod uwagę fakt, że o to co słychać u Justina Biebera pyta co miesiąc ponad 40 mln osób, budujące jest to że każdego miesiąca przybywa nam małe miasteczko obywateli trochę bardziej świadomych o co tak naprawdę chodzi z tym długiem publicznym.
Ponieważ o zagrożeniach wynikających z jego narastania i możliwych scenariuszach rozwoju wypadków na najbliższe lata mówi się dość wiele, ten artykuł chciałbym poświęcić źródłom narastania długu publicznego, które zdają się być pomijane w debacie publicznej, a przecież to od zidentyfikowania przyczyn permanentnej nierównowagi finansów publicznych należałoby rozpocząć dyskusję o rozwiązaniach służących ich naprawie. I nie chodzi tu o przyczynę „per se” (że dług rośnie wtedy gdy wydatki przewyższają przychody), ale o czynniki głębsze – zakotwiczone w organizacji systemu instytucjonalnego państwa – które przyczyniają się do rozrostu państwa, zwiększenia wydatków budżetowych i w konsekwencji do nierównowagi budżetu. W swoich rozważaniach nie będę ograniczał się tylko do opisu naszego podwórka, ale spróbuję nakreślić tendencje właściwe dla większości krajów europejskich – również borykających się z problemem nadmiernego długu publicznego.
Tabela 1. Dynamika wydatków publicznych w relacji do PKB w wybranych krajach w długim okresie czasu
OKRES Wydatki SFP (proc. PKB) w roku: Zmiana (pkt. proc. PKB) początkowymZmiana (pkt. proc. PKB) końcowym
Austria 1870-2005 10,5 50,2 39,7
Belgia 1913-2005 13,8 50,0 36,2
Francja 1872-2005 11,6 53,4 41,8
Holandia 1870-2005 9,1 46,9 37,8
Niemcy 1872-2005 13,3 47,1 33,8
Szwecja 1870-2005 5,7 57,9 52,2
Wlk. Bryt. 1790-2005 12,4 43,3 30,9
Włochy 1870-2005 13,7 49,0 35,3
Źródło: Radzikowski (2010)
Zacznijmy od przyjrzenia się wydatkom krajów zachodnich w ostatnich dziesięcioleciach. Jak pokazują nam dane z Tabeli 1, podczas gdy pod koniec XIX wieku całkowite wydatki publiczne w krajach Europy Zachodniej wynosiły średnio około 10 proc. PKB, w 2005 roku wzrosły średnio do około 50 proc. PKB. Oznacza to kilkukrotny wzrost rozmiarów sektora finansów publicznych w ciągu ostatniego stulecia. Za ten przyrost odpowiedzialny był przede wszystkim wzrost wydatków socjalnych i rozbudowa tzw. welfare state czyli państwa socjalnego.
Choć jego początki datowane są pod koniec XIX wieku, kiedy to niemiecki kanclerz Otton von Bismarck wprowadził przymusowe ubezpieczenia chorobowe, wypadkowe oraz emerytalne i rentowe2 (rozwiązania te powielane były następnie na początku XX wieku w pozostałych krajach Europy Zachodniej), negatywne skutki fiskalne dynamiki państwa socjalnego zaczęły nam doskwierać dopiero kilkadziesiąt lat później. Obecnie wydatki socjalne stanowią w większości krajów europejskich od 55 do 65 proc. całego budżetu państwa, a w krajach takich jak Dania czy Niemcy nawet 70 procent (patrz Rysunek 1). Zasadne jest zatem przypuszczenie, że to właśnie ze względu na nadmierny wzrost wydatków socjalnych w ostatnich dziesięcioleciach kraje europejskie nie były w stanie równoważyć swoich budżetów i zmuszone były finansować część przyznanych świadczeń „na kredyt”.
Seweryn Szwarocki
Jest to fragment tekstu. Artykuł w całości ukazał się w czerwcowym „Gońcu Wolności”.