Obywatelskie, znaczy posłuszne

Obywatelskie, znaczy posłuszne

O społeczeństwie obywatelskim napisano w III RP setki prac naukowych i tysiące artykułów, zrealizowano dziesiątki programów telewizyjnych i audycji radiowych. Do budowania społeczeństwa obywatelskiego nawoływały media zarówno lewicowe, jak i konserwatywne. Polacy zabrali się więc do pracy, stworzyli liczne ruchy i organizacje, podjęli trud walki o dobro wspólne. Jednak rządząca „obywatelska” partia oraz wspierające ją media postanowiły aktywnych Polaków zmieszać z błotem, zakneblować im usta, a działalność zablokować. Co odważniejsi zostali ukarani ostrzej – personalnym atakiem czy to na nich samych, czy też ich dzieci.

Krystian Kratiuk

W roku 2007 prąca do władzy Platforma Obywatelska zawarła w swym programie wyborczym wiele punktów mających świadczyć, że jest ona ugrupowaniem popierającym rozwój społeczeństwa demokratycznego, które pragnie pobudzać obywateli do działania na rzecz wspólnego dobra. Sama PO była u zarania swej działalności stowarzyszeniem – taka forma miała podkreślać rzekomą „obywatelskość” owej formacji. Ugrupowanie zobowiązało się do uwolnienia energii Polaków w celu umożliwienia im dalszego budowania kraju. Przed każdymi kolejnymi wyborami, od powstania partii w roku 2001 po rok 2007, gdy objęła ona władzę, hasła nawołujące do budowania społeczeństwa obywatelskiego stanowiły centralną część programów wyborczych partii Donalda Tuska. W roku zwycięskiej dla PO elekcji opublikowano program, w którym na dziewięćdziesięciu trzech zadrukowanych stronach sformułowanie społeczeństwo obywatelskie padło aż trzynastokrotnie! To absolutny rekord wśród partii rządzących III RP.

Lewicowa pomyłka
Promocja „społeczeństwa obywatelskiego” trwa w najlepsze również w mediach. Największy polskojęzyczny dziennik „Gazeta Wyborcza”, od momentu ukazania się jego pierwszego numeru, pisał o społeczeństwie obywatelskim ponad cztery i pół tysiąca razy (!), czyli średnio częściej niż co drugi dzień. Nic dziwnego, tak pomyślane organizowanie się obywateli w państwie rządzonym demokratycznie, to wszak efekt pracy lewicowych umysłów. W ich oderwanych od polskich realiów głowach zrodziła się najwyraźniej myśl, że Polacy wezmą się do pracy nad modernizacją swego kraju i zorganizowani w najrozmaitszych stowarzyszeniach i fundacjach wypiszą na sztandarach hasła rewolucji obyczajowej i poparcia dla władzy.
Nic bardziej mylnego.

Okazało się bowiem, że w Polsce społeczeństwo obywatelskie tworzą głównie… katolicy i osoby usposobione konserwatywnie. Nic w tym dziwnego, skoro zdecydowana większość spośród zamieszkujących nasz kraj to członkowie Kościoła świętego. Lewicowi konstruktorzy nowego społeczeństwa albo o tym zapomnieli, albo liczyli, że ciemny, rozmodlony lud okaże się – mimo swej masowości – mniejszością wśród aktywnych postępowców. Pudło!

 

Tekst jest fragmentem artykułu. Całość opublikowano w 36. numerze magazynu „Polonia Christiana”.