W tekście „Biskup jak Filip: z konopii” Janusz Poniewierski krytycznie ocenił publiczne pytania biskupa Wiesława Meringa o wykłady z gender na KUL. Stwierdził, że ksiądz biskup nie powinien opierać się na tekście, opublikowanym przez portal PCh24.pl, poddając w wątpliwość dziennikarską rzetelność niżej podpisanego. Dlatego odpowiadam Poniewierskiemu.
Przypomnijmy, że rzecz dotyczy nowego kierunku, jaki zostanie wkrótce uruchomiony na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W jego programie możemy znaleźć ofertę fakultatywnych wykładów „Gender: feminizm, queer studies, men’s studies”. Lubelska uczelnia będzie prowadzić kierunek we współpracy z Ośrodkiem Brama Grodzka-TeatrNN – lokalną instytucją kulturalną, związaną z kręgami lewicowymi.
O sprawie jako pierwszy poinformował portal PCh24.pl piórem niżej podpisanego. Kilka dni temu zaś bp Mering publicznie wystosował do KUL pytania w tej sprawie. Odpowiedź, którą uzyskał, była – delikatnie mówiąc – enigmatyczna. Tymczasem Janusz Poniewierski w tekście publicystycznym na portalu Deon.pl, krytycznie ocenił działania bp. Meringa w tej sprawie. Nie będę skupiał się na samym artykule publicysty „Znaku”, ale zaznaczę, że absolutnie się z nim nie zgadzam, a działania hierarchy przyjąłem z szacunkiem i sympatią.
Poniewierski, krytykując bp. Meringa, uznał jednak, że informacje na temat Ośrodka Brama Grodzka, które zawarłem w swoich tekstach na PCh24.pl („Gender na KUL?” i „Gender na KUL? Uczelnia umywa ręce”) nie są wiarygodne, zaś duchowny, zamiast czerpać wiadomości z naszego medium powinien sam zbadać sprawę. Jakie natomiast, zdaniem Poniewierskiego, jest źródło wiarygodnych informacji o Ośrodku Brama Grodzka? Zgadują Państwo? Oczywiście, władze KUL, czyli ci, którzy z Ośrodkiem współpracują. Zaś przedstawiciele katolickiej uczelni przywołani do tablicy przez biskupa, przeczą temu, by Ośrodek Brama Grodzka był instytucją lewicową, czyli sprawa jest załatwiona.
Żaden poważny dziennikarz nie zadowoliłby się w takiej sytuacji wyłącznie informacją podaną przez lubelską uczelnię, z uwagi na jej współpracę z Ośrodkiem. Zdrowy dziennikarski sceptycyzm zakłada bowiem podejrzenie, że przedstawiciele KUL mogą podawać informacje niepełne. Poniewierski – szczególnie jako redaktor tak rzekomo otwartego na wszystko i wszystkich miesięcznika „Znak” – powinien wiedzieć, że źródła informacji należy zdywersyfikować. Tymczasem o ile bp Mering postawił władzom KUL jedynie pytania odnośnie Ośrodka Brama Grodzka, o tyle Poniewierski po prostu oświadczył wszem i wobec, że przedstawiciele lubelskiej uczelni mają rację, wystawiając Ośrodkowi jak najlepsze świadectwo i zapewniając, że nie ma nic wspólnego z lewicą.
Polecam więc Januszowi Poniewierskiemu, by równie wnikliwie jak oświadczenie przedstawicieli KUL-u, przeczytał na PCh24.pl tekst „Gender na KUL”. Dowie się z niego o współpracy Ośrodka Brama Grodzka-TeatrNN z lewacką „Krytyką Polityczną”, o tym jak instytucja ta jest chwalona przez „Gazetę Wyborczą” oraz o tym, że jego szef, Tomasz Pietrasiewicz, nie kryje się z sympatiami dla środowisk lewicowych i homoseksualnych. Zadałem sobie nieco trudu, by przyjrzeć się działalności Ośrodka Brama Grodzka, zaś redaktor „Znaku” usiłuje cały ten trud zdezawuować powołując się na jedno źródło i pisząc króciutki tekst publicystyczny, w którym wygłasza sądy ex cathedra. Zachęcam do poszerzenia wiedzy, zamiast bezgranicznie zawierzać przedstawicielom KUL. Kto, jak kto, ale „katolik otwarty” i wieloletni redaktor nie powinien bać się dowiedzieć się więcej.
Krzysztof Gędłek – dziennikarz i publicysta portalu PCh24.pl.
Źródło: deon.pl