Płaca minimalna = minimalne zatrudnienie

Płaca minimalna = minimalne zatrudnienie

Płaca minimalnaTrzeba być naiwnym, aby decyzji rządu o wzroście płacy minimalnej od stycznia 2012 roku nie wiązać z trwającą kampanią wyborczą. Ale to tym bardziej jak najgorzej świadczy o ludziach, którzy dążą do władzy. Znaczy to, że za nic mają oni dobro Polski i Polaków. Liczy się tylko sondażowy słupek.

Paweł Sztąberek

Kilka dni temu, rząd Donalda Tuska ogłosił, że od nowego roku płaca minimalna wynosić będzie 1500 zł wobec dotychczasowej kwoty 1386 zł. Dla jednych to spory skok w górę, a dla innych, jak choćby związkowców, to wciąż za mało.

Jednak nie sama kwota wynagrodzenia jest tu najważniejsza, lecz sama idea płacy minimalnej. Płaca minimalna to nic innego, jak narzucona przez państwo kwota, poniżej której żaden pracodawca, zatrudniający pracownika legalnie na pełnym etacie, nie może zejść. Płaca minimalna to zaprzeczenie swobody umów, to wypaczenie prawdziwej wartości tego, co robią pracownicy.

Wypaczenie owo działać może w dwie strony. Z jednej – może prowadzić do zawyżenia wartości pracy, z drugiej – do jej zaniżenia. Pracodawca, z uwagi na płacę minimalną, może zbankrutować, gdyż nie będzie mu się opłacało ponosić kosztów jeśli nie są tego warte. Z drugiej strony, może ograniczyć się do wypłacania pracownikowi płacy minimalnej mimo, że jego praca warta jest znacznie więcej, co najlepiej dałoby się zaobserwować na wolnym rynku. W latach 20-tych ub. wieku, w USA potraktowano płacę minimalną jako remedium na narastający kryzys. Skutkiem jej wprowadzenia był wzrost bezrobocia. Jeśli bowiem narzuca się pracodawcy, ile ma najmniej zapłacić pracownikowi, a ów pracodawca sam jest w kłopocie, wówczas naturalną konsekwencją będzie – w najlepszym wypadku – zwolnienie części pracowników, albo – w najgorszym – całkowite bankructwo.

 

Tekst jest fragmentem artykułu. Całość dostępna na stronie: PAFERE.org