Coraz głośniej o gwiazdach, które nie wstydzą się Jezusa

Coraz głośniej o gwiazdach, które nie wstydzą się Jezusa

akcja Nie wstydzę się JezusaPubliczne opowieści znanych ludzi o swojej wierze czy duchowych wyborach uznawaliśmy za naturalne w dwóch przypadkach: kiedy dotyczyło to osób starych, które podsumowują życie, albo gdy słuchaliśmy o spektakularnych nawróceniach, tak jak to było kilka lat temu z artystami z kręgu tzw. chrześcijańskiego rocka (Robert „Litza” Friedrich, Tomasz Budzyński, Darek Malejonek). Przypadki z ostatnich miesięcy są zupełnie inne.

Mariusz Cieślik, współpraca Amelia Panuszko

Mówimy o ludziach w sile wieku, u szczytu zawodowych możliwości, którzy bynajmniej nie przeżyli żadnego przełomu (a nawet jeśli tak było, to o tym nie opowiadają). Raczej poczuli się wywołani do tablicy przez Palikota i Nergala.

(…)

Scenariusz zazwyczaj jest podobny jak w wypadku akcji „Nie wstydzę się Jezusa” – której mottem jest cytat z Ewangelii św. Mateusza: „Kto się mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i ja przed moim Ojcem” – zorganizowanej przez krakowskie stowarzyszenie Krucjata Młodych. Do momentu, gdy organizatorom udało się pozyskać Agnieszkę Radwańską, wiedzieli o niej tylko zainteresowani. Kiedy informacja o zaangażowaniu tenisistki poszła w świat, natychmiast poinformowały o niej wszystkie media. Potem okazało się, że Jezusa nie wstydzą się też: piłkarz Kuba Błaszczykowski, Basińscy z Mumio czy znani dziennikarze Ziemiec i Babiarz, dzięki którym akcja zyskała popularność. A breloczki z napisem „Nie wstydzę się Jezusa” noszą już tysiące osób.

Że popkulturę rozumieją ludzie z „Frondy”, wiadomo nie od dziś. Wystarczy przypomnieć choćby ich koszulki „Dziewczyny czekają na twoją modlitwę”, imitujące reklamy agencji towarzyskich. To oni urządzają gwiazdom katolickie coming outy. A ostatnio zorganizowali akcję modlitwy za Nergala, która samego zainteresowanego doprowadziła do wściekłości (przyłączyli się do niej dwaj wymienieni wyżej dziennikarze TVP, Ryszard Cebula z TVN oraz były marszałek Sejmu Marek Jurek).

 

Tekst jest fragmentem artykułu. Całość dostępna na stronie Newsweek.pl